Dubaj w jeden dzień - Konkrety

W tym poście dostaniecie tylko konkrety o tym, jak niedrogo zwiedzić Dubaj w jeden dzień i co warto zobaczyć. My zrobiliśmy to jak poniżej:

Termin23.04.2024
MiejsceMiasto Dubaj
Czasjeden cały dzień (bez noclegu)
Transporttransport publiczny (głównie metro), pieszo
Dystansdziesiątki kilometrów komunikacją miejską + ok. 30 tys. kroków pieszo
Budżetna miejscu wydaliśmy łącznie ok. 850PLN na 2 osoby
Profilw parze (bez dzieci)

to jest nasza konkret-metryczka (mamy nadzieję, że Wam się spodoba :-) )

Centrum Dubaju nocą
Centrum Dubaju nocą

 W tym tekście znajdziesz następujące informacje:

Zapraszamy do lektury!

Waluta

Lokalna waluta to AED (dirham). 1AED to obecnie 1.07 PLN.

Generalnie wszędzie płaciliśmy kartą Revolut (z automatyczną wymianą walut), więc nie wymienialiśmy gotówki w kantorach. Na wszelki wypadek wzięliśmy ze sobą dolary amerykańskie i byliśmy gotowi je wymienić.

Nie kupowaliśmy nic na targowiskach, więc trudno powiedzieć, czy tam nie potrzeba gotówki.

Internet

Po przylocie, podczas kontroli paszportowej, każde z nas dostało wraz z paszportem kopertę z kartą SIM, od razu zarejestrowaną na siebie. Karta zapewniała bezpłatne 24h internetu, po więcej trzeba by było ją doładować. My byliśmy w Dubaju przez niecałe 24h, więc nie doładowywaliśmy. Karty spisywały się znakomicie i bardzo pomogły nam w bezstresowym zwiedzaniu Dubaju.

Poruszaliśmy się po mieście używając map Google. I tu od razu zastrzeżenie - podczas gdy informacje o transporcie publicznym były w tych mapach całkiem niezłe (patrz info poniżej), tak proponowane trasy piesze były często delikatnie mówiąc nadkładające drogi. Trzeba było posługiwać się zdrowym rozsądkiem i założeniem, że dojście do głównych atrakcji musi być proste - i tak było.

Transport publiczny

Na metro, tramwaje i autobusy wystarczyła nam karta RED z biletem na jeden dzień (one day pass).

Dla jednej osoby to koszt 20+2 AED dla wagonów silver (wagony gold to koszt 2x większy).

Kartę można podobno kupić na każdej stacji metra, my kupiliśmy na tej przy lotnisku.

Czy warto dopłacać za gold? My nie dopłacaliśmy, ale wagony metra silver były bardzo zatłoczone (nie widzieliśmy wprawdzie jak to wyglądało w gold, ale zakładamy, że lepiej). W godzinach szczytu ścisk był taki, że nie wszyscy byli w stanie wsiąść.

Ogólnie transport publiczny był nowoczesny, ale wydawał nam się nieco zbyt zatłoczony. Również podczas podróży miejskimi autobusami ledwo mieściliśmy się do środka, a często kierowcy włączali sygnalizację "Sorry, I'm full" i nie zabierali więcej pasażerów.

Aha, kobiety mają oddzielną, dobrze oznaczoną sekcję w wagonach metra od mężczyzn - to naprawdę dobre na ten ścisk. My trzymaliśmy się razem na granicy sekcji, żeby nie rozdzielać się. W autobusach ten podział wyglądał nieco mniej formalnie - mężczyźni generalnie siedzieli z tyłu, a kobiety z przodu autobusu. My staliśmy zawsze razem z samego przodu i nikt nam nie zwracał uwagi.

Co ciekawe, autobusy były w większości opóźnione (nawet pół godziny), natomiast mapy Google miały informację o opóźnieniu i przewidywanym przyjeździe na przystanek. Przynajmniej raz bardzo nam to pomogło idealnie złapać spóźniony autobus.

Jak wszędzie, metro jest najszybsze i najwygodniejsze. My jeździliśmy tylko linią czerwoną. Ale do niektórych, nawet dość kluczowych atrakcji, warto było dojechać tramwajem czy autobusem, zamiast iść piechotą z metra w tym skwarze. Odległości są spore, Dubaj jest rozciągnięty na wiele kilometrów, np. od Mariny do Burj Khalifa jest ponad 15km. Szczęśliwie, bardzo często przejścia od metra czy tramwaju do różnych atrakcji odbywają się nadziemnymi tunelami dla pieszych, zamkniętymi i klimatyzowanymi. Inaczej też ciężko byłoby przebić się przez te 6-cio czy 7-mio pasmowe autostrady w środku miasta.

Generalnie wszędzie wszystko było ładnie opisane po angielsku (a często również opatrzone znakami wskazującymi drogę) i widać było, że miasto dba o to, żeby turyści mogli bezproblemowo wszędzie dotrzeć. Ogromny plus dla Dubaju.

Ludzie

To było kolejne zaskoczenie - albo mieliśmy dużo szczęścia, albo po prostu rodowici mieszkańcy Dubaju są bardzo przyjaźni, pomocni i ogarnięci. Przykłady:

  • pasażer w zatłoczonym metrze własnym ciałem blokujący miejsce siedzące przed innymi pasażerami, tylko po to, żeby moja Ania mogła na nim usiąść,
  • ochroniarz w jednym ze sklepów galerii Dubai Mall, zapytany o drogę, przedstawił ją tak precyzyjnie (a przy okazji doskonałym angielskim), że nie było możliwości się pomylić. Majstersztyk.

Jednak, przynajmniej w komunikacji miejskiej, wydaje się, że rodowici mieszkańcy stanowią mniejszość. Większość napotkanych pasażerów była raczej pracownikami przyjezdnymi z kierunków zbliżonych do indyjskich, a więc o nieco innej kulturze.

Ceny

Ceny w restauracjach raczej są zbliżone do polskich (możemy polecić sieć Zou Zou z kuchnią turecko-libańską).

Ceny atrakcji dość wysokie, ale chyba adekwatne do ich wyjątkowości, np.:

  • wjazd na Burj Khalifa na 124/125p. - 179AED za osobę,
  • przejazd kolejką monorail przez słynną palmę (Palm Jumeirah) - 30AED za bilet powrotny do końca trasy,
  • z płatnego widoku na palmę nie skorzystaliśmy, zamiast tego udaliśmy się do Observatory Bar & Grill w hotelu Marriott, aby wypić colę za 27AED z super widokiem z 52p.

 Najlepsze atrakcje (absolutnie nieobiektywnie)

  • Wjazd na Burj Khalifa (póki co najwyższy budynek świata) - za widok i za świetną animację w mega szybkiej windzie - my wjechaliśmy wcześnie rano (około 7-mej), kiedy nie było żadnego tłoku - polecamy,
  • Pokaz fontann przy Burj Khalifa - po zapadnięciu zmroku, co 30minut - trwa tylko kilka minut, ale jest naprawdę dobry, a dodatkowo bezpłatny,
  • Kolejka monorail na Palm Jumeirah - betonowe szyny ustawione są nad ziemią, a czasem wodą, co daje niezłe widoki podczas jazdy,
  • Observatory Bar & Grill na 52p. w hotelu Marriott - z widokiem na Palm Jumeirah,
  • La Mer Beach - przyjemne miejsce na wieczorny odpoczynek, również doceniane przez miejscowych, którzy chodzą tam z kocykami.
 Z pozostałych:
  • Dubai Marina - przyjemnie, mało ludzi, ale też niezbyt spektakularnie,
  • Souk Madinat - souk (bazar), ale trochę za drogi, zbyt kiczowaty i za mało "prawdziwy", za to z widokiem na Burj Al Arab (luksusowy hotel w kształcie żagla),
  • Dubai Frame - niestety nie dotarliśmy, nie starczyło już czasu i sił,
  • Dubai Creek - kanał dubajski, który można przepłynąć tradycyjną łodzią abra, a przy okazji zwiedzić okoliczne souki - zostawiliśmy sobie na kolejną wizytę.

Podsumowanie

Dubaj bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Spodziewaliśmy się luksusu, przepychu i emanacji bogactwa, a Dubaj okazał się miastem bardzo przyjemnym i przyjaznym do zwiedzania. Na pewno nie tanim, ale nie też przesadnie drogim. Jeden dzień na zwiedzanie miasta to był taki mały maraton, ale tak naprawdę oprócz Dubai Frame niczego więcej nie chcieliśmy już zobaczyć. Aby zwiedzić coś więcej, jak np. Dubai Aquarium, słynne souki przy Dubai Creek - wraz z przepłynięciem kanału tradycyjną łodzią abra - przydałby się nocleg i jeszcze jeden dzień.

A jeśli interesuje Was relacja z naszego wyjazdu do Dubaju, to zapraszamy na Dubaj, czyli jak utknęliśmy w windzie w najwyższym budynku na świecie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dubaj, czyli jak utknęliśmy w windzie w najwyższym budynku na świecie

A zaczęło się od Muminków...